#31 2013-04-18 18:59:31

 ratchet450

Administrator

Punktów :   

Re: Sesja Hammerdill

-Ej...Ale jak to powstrzymać... - powiedział podirytowany Herbolth
-No chociaż raz... chcę spróbować proszę, proszę, proszę
Lilith nie odpowiadała. Herbolth wiedział, że Ta i tak się nie zgodzi...
Chłopak zrezygnował z dalszego błagania.
-No to co... wracamy. - odparł.
Lilith i Herbolth znów zaczęli zagłębiać się w tunele by znaleźć drogę powrotną.
Po ok. 30 minutach błąkania się odnaleźli wyjście. Przy bramie już można było dostrzec Enmę.
Bez zbędnych komentarzy cała czwórka wyszła z ruin. Pogoda nie sprzyjała bowiem zaczął padać zimny deszcz... Teraz już wszyscy razem stali i patrzyli na karwasz Herbolth zastanawiając się jak go użyć.

Offline

 

#32 2013-04-18 19:15:34

RagingRaven

Administrator

Punktów :   

Re: Sesja Hammerdill

-Po pierwsze, proponuję odwołać wszystkich młodych łowców od zleconych im zadań w terenie. Nie możemy ryzykować rozlewu krwi z powodu żądzy ślepej zemsty. Zamiast nich,  wysłać w teren starszych, bardziej doświadczonych towarzyszy, najlepiej gdyby od razu zaczęli od dyskretnego sprawdzenia miejsc pobytu magów których mamy na oku, oraz dokładnego sprawdzenia miejsca ostatniej bitwy. Popytał bym też żołnierzy biorących udział w ostatniej potyczce , czy nie widzieli niczego, co zwróciło ich uwagę lub wydało się dziwne.No i oczywiście trzeba przedyskutować sprawę przewodnictwa nad gildią, ja proponuję trzy osobową radę, w skład której będziemy wchodzić my wszyscy obecni w tym pomieszczeniu. A co do kontaktu ze sponsorami i informatorami, to myślę, że Ty Wera jesteś dłużej w gildii i masz o nich lepszą wiedzę, oraz masz odpowiednie "PREDYSPOZYCJE' do prowadzenia z nimi rozmów.


Zło to zło. Mniejsze, większe, średnie, wszystko jedno, proporcje są umowne a granice zatarte (...), jeżeli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Offline

 

#33 2013-04-20 19:58:27

Artemis13

Moderator

Punktów :   

Re: Sesja Hammerdill

Herbolth

Długo nie postaliście, nie było bowiem w tym sensu. Żadne z was nie posiadało zaklęć wykrywających i identyfikujących magię, więc nie mieliście możliwości poznać lepiej tajemniczy artefakt. Poza tym czekała was długa droga, lepiej było więc wyruszać.
Droga powrotna obyła się bez niespodzianek i wychodząc z lasu byliście cali i zdrowi, chociaż może odrobinę zmęczeni. Nikt się jednak nie spodziewał tego, co miało nadejść...
- Enma, Adel, Lilith, Herbolth, słyszycie mnie? - usłyszeliście w myślach wyraźnie zaniepokojony głos Sorca.
- Oczywiście, stało się coś? - odparł w imieniu całej grupy Enma.
- Owszem. Wygląda na to, że zostaliśmy zaatakowani. Nie mam czasu na szczegóły, pośpieszcie się.
Szok odbił się na twarzach twoich towarzyszy. Nie mówiąc nic więcej puściliście się biegiem. Do miasta mieliście około kilometra, toteż dotarcie na miejsce nie zajęło wam dużo czasu... a przynajmniej tobie, bowiem twoi towarzysze, wolniejsi i mnie odporni na zmęczenie, zostali trochę z tyłu.
Wpadłeś przez bramę, przebiegłeś uliczkami miasta, by w końcu dotrzeć do głównej siedziby gildii, przed którą kręcił się tłum magów. Nie bez powodu.
Siedziba płonęła...

Wernon

Wera przez większość czasu kiwała głową, słysząc twoje wywody. Jedynie na słowo "predyspozycje" rzuciła ci twarde, ostre spojrzenie. Zdawała się zamyślona nad wszystkim, po czym westchnęła.
- Motyw trzyosobowej rady mi pasuje, nie wiem jak tobie, Roland? - zapytała, na co mężczyzna kiwnął głową z aprobatą. - No to ustalone. W takim razie trzeba przyspieszyć trochę i ruszać z zadaniami. Mamy na chwilę obecną trzy cele - skontaktowanie ze sprzymierzeńcami, poskromienie naszych ludzi i wdrożenie małego śledztwa względem tego zabójcy. Tym pierwszym, zgodnie z twoja sugestią, zajmę się ja. Nad naszymi ludźmi zdoła teraz zapanować tylko Roland, bo , bez obrazy, ty, Wernonie, nie masz jeszcze wśród nich odpowiedniego miru. A ponieważ w mieście nie jesteś zbytnio znany, to, jeśli możesz, pójdź zebrać trochę informacji, tak o magach, jak i o tym zabójcy. Uzgodnione? - zapytała na zakończenie.

Artemis

Jedna misja zakończona sukcesem, ta może być trudniejsza bo ten przeklęty mag, Kigam jeśli dobrze pamiętam, rzadko kiedy wychodzi poza teren swojej siedziby, myślał Artemis, wślizgując się do gildii magów. Udało mu się ominąć rozliczne magiczne zabezpieczenia dzięki kombinacji akrobatyki i specjalnego pierścienia, zaklętego czarem niewykrywalności. Niestety będzie się musiał załadować, nim ponownie będzie mógł być użyty, co zajmie mu dwa dni. Na szczęście zawsze zapobiegliwy zabójca ma parę planów w zanadrzu.
O ile przedostanie się do gildii było problematyczne, to już poruszanie się po niej nie stanowiło dla gaushara problemu, bowiem magowie, pomimo swojej wiedzy i potęgi, nie byli na tyle spostrzegawczy, by dostrzec przemykającego w cieniu zabójcy, który rozkładał w kilku specjalnie wybranych miejscach, małe paczuszki, wyciągane z jednej z pozawymiarowych sakiewek.
Nim minęła godzina Artemis gotowy już był na spotkanie z Kigamem. Szybko znalazł jego komnatę, do drzwi przymocował kolejnych kilka paczuszek, po czym, bezczelnie, zapukał w wielkie odrzwia.
- Wejść - zabrzmiał silny głos i zabójca wślizgnął się przez drzwi.
W środku panował półmrok ale to nie przeszkadzało gausharowi, wręcz przeciwnie - odpowiadała mu taka atmosfera. Stanął ze spokojem przed siedzącym na środku wielkiego pomieszczenia starcem i ukłonił się szyderczo.
- Kim jesteś? - zabrzmiało oczywiste pytanie.
- Twoją śmiercią, mógłbym rzec, lecz to zbyt melodramatyczne i oklepane, dlatego na potrzeby tej rozmowy uznajmy, że jestem zwykłym gausharem, któremu zlecono zlikwidowanie głowy gildii magów - Artemis odpowiedział ze spokojem, chociaż każdy mięsień w jego ciele był naprężony w gotowości do działania. Zamiast jednak zaklęcia czekał go ze strony starca... śmiech.
- Jesteś o sto lat za młody, żeby mi grozić, dzieciaku. Nie tylko nic nie zdołasz mi zrobić, ale jeszcze zabiorę ci twój klejnot, dzięki czemu będziesz mi służył przez całą wieczność!
- Zobaczymy - mruknął pod nosem zirytowany zabójca, patrząc, jak Kigam podnosi się, zrzuca z siebie szatę i chwyta długie ostrze, które wyciąga powoli z pochwy. Zabójca, wyczulony przez swoje zdolności artefaktora na magiczne emanacje, aż się zachłysnął, wyczuwając potęgę tej broni - znacznie przekraczającą wszystko, co do tej pory widział, włącznie z jego własnymi ostrzami!
Nie miał jednak czasu podziwiać miecza, bowiem Kigam zamachnął się na niego, wydobywając spory pióropusz płomieni. Tylko naturalny refleks uratował zabójcę, który błyskawicznie podniósł prawą dłoń i wyłapał ogień na swój najpotężniejszy artefakt chroniący przed magią, czarną, sznurowaną czerwoną nicią rękawicę, która pochłonęła moc wrogiego zaklęcia. Artemis zaklął czując tę siłę, nie mógł jednak pozwolić, aby mag całkowicie zdominował walkę, sięgnął więc błyskawicznie do zawieszonych z tyłu paska dwóch sztyletów, którymi miotnął w starca, chociaż nie miał zbytniej nadziei na zadanie jakichkolwiek obrażeń - i nie pomylił się, bowiem odbiły się one od magicznej tarczy.
Ale gaushar był już w ruchu, uskakując błyskawicznie i wypuszczając raz za razem rozmaite pociski - zatrute bełty z miniaturowej kuszy, rozmaite niewielkie zaklęcia z różdżek czy wreszcie dwa kolejne sztylety. Wszystko to po to żeby dostać się na pozycję...
W końcu dotarł tam, gdzie chciał - miał Kigama przed sobą, ten zaś stał tyłem do drzwi. W tej chwili zabójca sięgnął po swoje ostrza i zaszarżował, przebijając się przez kolejny pióropusz płomieni, przy pomocy ochronnej magii spinającej jego płaszcz broszy z czarnego diamentu. Mag był na tyle bystry, że w jednej chwili zrozumiał jak groźne są obie bronie skrytobójcy - i odskoczył do tyłu, po czym raz jeszcze zaatakował ogniem. Tym razem jednak zaklęcie było znacznie potężniejsze, gorętsze i skoncentrowane...
O to właśnie chodziło zabójcy, który wykorzystał jeden ze swoich pierścieni i na drodze zaklęcia postawił wymiarowe drzwi - a ich wyjście ustawił tak, by kierowało się w stronę wielkich drzwi komnaty.
Po czym padł na ziemię i zatkał uszy.
Kiedy bowiem płomień dotarł do drzwi i przepalił je, eksplodował założony na nich ładunek... a po nim kolejne, rozmieszczone po całej gildii. Huk był potężny, podobnie ja wstrząs. Artemis, przygotowany, zniósł go całkiem dobrze, Kigam, stojący bliżej i nieświadomy pułapki - nie. Padł na ziemię w oszołomieniu.
Artemis podszedł do niego ze spokojem... i przebił go mieczem, zabijając na miejscu.
Zostały jeszcze dwie rzeczy, pomyślał, po czym sięgnął po rewolwer schowany w zanadrzu i wystrzelił z niego cały magazynek w tułów byłego maga. Następnie sięgnął do innej sakiewki, z której wyciągnął zapisany kawałek papieru, który, dzięki słowu rozkazu, przywołał do komnaty trupa jednego z łowców magów, zabitego podczas poprzedniej potyczki, jeszcze z mieczem w dłoni. Papier ten, razem z zaklęciem, były "prezentem" od tajemniczego pracodawcy Artemisa. Wiedząc, że szczegóły walki zatuszuje wszechobecny ogień, zabójca miał zamiar zacząć uciekać z gildii... dopóki jego wzrok nie padł na potężny miecz ognia. Jednak gaushar chwilę tylko zmagał się z sobą - wiedział, że nagłe zniknięcie broni narobiło podejrzeń, a on był perfekcjonistą.
Ucieczka nie była trudna ani wymagająca - magowie nie wiedzieli za bardzo co się dzieje, sami tłoczyli się do wyjścia, więc jeden cień przemykający między nimi nie zwracał niczyjej uwagi.
W ciągu kilkunastu minut Artemis był już na świeżym powietrze i w jednej z okolicznych uliczek...

Offline

 

#34 2013-04-20 20:19:42

 ratchet450

Administrator

Punktów :   

Re: Sesja Hammerdill

Chłopak stał teraz przed płonącą kryjówką. Był zasmucony ale zarazem wściekły. Tylko nie wiadomo na kogo.
Wokół stali wszyscy członkowie gildii przyglądający się jak ich dawny dom płonie. Szybko zeszło się wielu gapiów. Herbolth przez chwilę patrzył na człowieka, który...no cóż wyglądał podejrzanie. Ubierał się podobnie do Łowców Magów. Mimo że ten facet odciągnął uwagę Herbolth ten zwrócił się z powrotem w stronę zgliszczy kwatery. Chłopak wciąż myślał o właściwościach tajemniczego artefaktu.
Jak to się stało ! Nie wierzę w to co tutaj widzę... Co się teraz stanie z tymi magami...są bezdomni. Mam tylko nadzieję, że nikt nie ucierpiał. Ale kto mógłby podpalić ten budynek.
Chłopak wyczaił Sorco w tłumie. Podbiegł do niego.
-Co się stało !? Sorco ! - Wykrzyczał spanikowany Herbolth
Sorco nie odpowiadał

Offline

 

#35 2013-04-20 20:50:12

RagingRaven

Administrator

Punktów :   

Re: Sesja Hammerdill

-Jak dla mnie brzmi dobrze – odparł Wernon  wychodząc z pomieszczenia.W kryjówce panował harmider i nieprzyjemna atmosfera, wszyscy byli przygnębieni, morale spadło...
Wernon wyszedł z kryjówki jednym z mniejszych wyjść w okolicach najbogatszej dzielnicy. W około panowała wrzawa , ludzie biegali z wiadrami wody, w powietrzu unosił się gęsty dym.
Płonął piękny zdobiony budynek, ludzie starali się go ugasić, wśród gapiów Wernon dostrzegł chłopaka, chłopaka którego gdzieś widział...To był ten sam którego widział jakiś czas temu, i ten sam który rozprawił się z napastnikami na dachu...Po chwili jednak coś innego przykuło jego uwagę, w wąskiej uliczce stała ciemno ubrana postać, Wernon przyglądał się jej jeszcze przez chwilę, rzucił jej ostre spojrzenie -Wydaje mi się dziwnie znajomy-, po czym ruszył w kierunku pożaru, aby przyjrzeć mu się bliżej.Budynek był już prawie kompletnie zniszczony, na ziemi nie było wielu ciał, przyjrzał się jeszcze raz chłopakowi , którego widział wcześniej. Tym razem chłopak rozmawiał z jakimś mężczyzną .Wernon postanowił do nich podejść i dowiedzieć się co dokładnie się stało.

Podszedł do mężczyzny i zapytał:

-Co tu się dzieje ?


Zło to zło. Mniejsze, większe, średnie, wszystko jedno, proporcje są umowne a granice zatarte (...), jeżeli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Offline

 

#36 2013-04-20 21:01:50

Artemis13

Moderator

Punktów :   

Re: Sesja Hammerdill

Herbolth/Wernon

Sorco spojrzał na Wernona, nie zdając sobie sprawy z tożsamości męzczyzny.
- Sami nie wiemy. Ni z tego, ni z owego naszym budynkiem zatrząsnęły eksplozje, po chwili wybuchł pożar. Udało się ewakuować większość naszych ludzi, kilku jednak zaginęło. Obawiamy się ponadto, że coś mogło się stać naszemu przywódcy - Mag, mimo zdenerwowania, starał się nie ujawniać zbyt ważnych informacji, nie wspomniał nawet, do kogo należał budynek i kim byli poszkodowani, czy ich mistrz.

Offline

 

#37 2013-04-20 21:09:40

 ratchet450

Administrator

Punktów :   

Re: Sesja Hammerdill

Herbolth patrząc na podejrzanego mężczyznę nie zamierzał zdradzać szczegółów ani mówić o tym, że właśnie spłonęła kryjówka magów.
- Mam wrażenie, że to nie stało się przypadkiem - Dodał zaciekawiony chłopak wciąż spoglądając na faceta z niedowierzaniem, że tak po prostu to sobie podszedł.
Herbolth miał podejrzenia co do tego człowieka. Prawdopodobnie stoi koło niego jeden z łowców. Lecz nie był tego do końca pewny. Od tego człowieka było czuć...magię. Przecież nie możliwe żeby mag miałby na nich polować.

Offline

 

#38 2013-04-20 21:12:44

RagingRaven

Administrator

Punktów :   

Re: Sesja Hammerdill

Wernon usłyszał głos chłopaka i sobie przypomniał - Ten mały jest magiem, to ten sam co ubił zakapiorów na dachu a potem zniknął mi z oczu.

Wernon spojrzał na chłopaka i zadał jedno pytanie:

- Jak masz na imię ?


Zło to zło. Mniejsze, większe, średnie, wszystko jedno, proporcje są umowne a granice zatarte (...), jeżeli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Offline

 

#39 2013-04-20 21:15:00

 ratchet450

Administrator

Punktów :   

Re: Sesja Hammerdill

-Wiesz... nie sądzę aby podawanie imienia obcej osobie wyszło komukolwiek na dobre...Szczególnie, że to nie jest zbyt ważna informacja.

Offline

 

#40 2013-04-20 21:21:06

RagingRaven

Administrator

Punktów :   

Re: Sesja Hammerdill

Wernon pochylił się tak aby słowa które teraz powie słyszał tylko chłopak:

-Ooo, tobie to na pewno nie wyjdzie na dobre. Wiem kim jesteś , wiem co robisz. Więc jak mniemam ten budynek to jest , a dokładniej była wasza kryjówka...jaka szkoda. Pozwolę tobie i twojemu jak mniemam opiekunowi żyć...na razie, ale pamiętaj: wiem jak wyglądasz , wiem w jakiej okolicy się pojawiasz.

Powiedziawszy te słowa Wernon rzucił uśmiech w kierunku chłopaka. Nie był to zwykły uśmiech, był to ten rodzaj uśmiechu którego nigdy się nie zapomina...Pożegnał się jeszcze z mężczyzną stojącym obok i odszedł jak gdyby nigdy nic w kierunku kryjówki.


Zło to zło. Mniejsze, większe, średnie, wszystko jedno, proporcje są umowne a granice zatarte (...), jeżeli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Offline

 

#41 2013-04-20 21:25:26

 ratchet450

Administrator

Punktów :   

Re: Sesja Hammerdill

Herbolth był zaskoczony zachowaniem tego ŻULA ! Co ma teraz zrobić. Podążyć za nim i wbić mu sztylet w kark czy może...no cóż przebrać się i gdzieś ukryć. Ale tak postępuje zwykły tchórz. Chłopak koło siebie miał Sorca.
-...Sorco...możesz bliżej zidentyfikować ten karwasz. Tylko proszę ! SZYBKO !

Offline

 

#42 2013-04-20 21:37:18

Artemis13

Moderator

Punktów :   

Re: Sesja Hammerdill

Herbolth

Sorco spojrzał na ciebie z mieszaniną niedowierzania i irytacji, ale ostatecznie skoncentrował się i zaczął rzucać zaklęcie rozpoznania. Po chwili odezwał się:
- Ten karwasz włada mocą pięciu elementów. Wystarczy, że się skoncentrujesz i potrzesz odpowiednio tymi ostrzami, które masz na lewej dłoni, a będziesz w stanie zaatakować ogniem, piorunem, lodem, wiatrem bądź kwasem. Nie spodziewaj się jednak po tym cudów, nie jest na tyle potężny, żeby pokonać doświadczonego maga...

Artemis

Artemis stał na pobliskim budynku i z rozbawieniem obserwował okolicę i zamieszanie na dole. Z zaciekawieniem dostrzegł, że w okolicy kręci się ktoś znajomy - był to ten łowca magów, którego niedawno zneutralizował, podczas zamachu na jego przywódcę. Teraz zaś sam łowca kręcił się wokół magów, ba, nawet z nimi rozmawiał...

Offline

 

#43 2013-04-20 21:49:42

RagingRaven

Administrator

Punktów :   

Re: Sesja Hammerdill

Wernon przyśpieszył kroku, wszedł w jeno z wejść do kanału burzowego i udał się do kryjówki.Nie tracąc czasu kierował się prosto w stronę pokoju w którym wcześniej odbywała się narada. Wszedł do niego zdecydowanym krokiem i z uśmiechem oznajmił do Wery:
-mam dwie dobre wiadomości:
*Po pierwsze, podejrzewam gdzie jest główna kryjówka magów.
* Po drugie-powiedział Wernon z jeszcze większym uśmiechem-właśnie spłonęła, w okolicy kręciło się pewnie sporo magów, więc mam szczęście , że nie jestem tu bardzo znany.
Co Ty na to ?


Zło to zło. Mniejsze, większe, średnie, wszystko jedno, proporcje są umowne a granice zatarte (...), jeżeli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.

Offline

 

#44 2013-04-20 21:53:43

 ratchet450

Administrator

Punktów :   

Re: Sesja Hammerdill

Nim Sorco zdążył wyjaśnić podstawy Herbolth'owi facet zniknął.
-Sorco... co nam pozostało teraz zrobić ? Trzeba znaleźć tymczasową kwaterę. Przemyśleć całą tę sytuację. Masz pomysł gdzie się udamy ? Poza tym... Czy...Czy Kigam przeżył ?

Offline

 

#45 2013-04-21 16:15:37

Artemis13

Moderator

Punktów :   

Re: Sesja Hammerdill

Herbolth

Twoje pytania wyrwały Sorca z zamyślenia.
- Na razie przeniesiemy się do zapasowej kryjówki, która znajduje się po drugiej stronie miasta. Zajmuje się nia kilku naszych magów, którym już wysłałem wiadomość, by zaczęli ją szykować.  Co do Kigama... nie wiem, nie sądziłem nigdy, że znajdzie się ktoś, kto mógłby mu zagrozić, ale teraz... No nic, zobaczymy...

Wernon

- To świetnie - wykrzyknęła w pierwszej chwili Wera z radością. Po chwili jednak sposępniała. - Tylko nie sądzisz, że to dziwne? Zostajemy zaatakowanie, nasz przywódca ginie, a zaledwie parę godzin później płonie kryjówka magów... coś mi tu śmierdzi. Nie wiesz może czy zginął ktoś z ich przywództwa? Bo jeśli tak... to może się zrobić nieprzyjemnie.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi

[ Generated in 0.032 seconds, 9 queries executed ]


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.shitpower.pun.pl www.kmboss18.pun.pl www.rozrywka-dla-nastolatek.pun.pl www.16pdharbor.pun.pl www.tw.pun.pl